Posty

Domek na kurzej stopce; kawalerka w wielkim wieżowcu

Obraz
Mieszkamy pod Dębem. W dosłownym znaczeniu i w przenośni, bo nasza gmina nazywa się Dębe Wielkie. Piszę ten post i przez okno zerkam na wielki dąb szypułkowy, który rozpanoszył się przed wejściem do domu. Moją uwagę przykuwają śmigające wśród gałęzi punkciki. Biorę okulary i przyglądam się dokładniej - po sylwetce i sposobie lotu mogę rozpoznać latające owady. To klecanki rdzaworożne, nasze niedawne lokatorki, które przyleciały tutaj po spadź. Pszczół nie ma - jest późny sierpień i kwitnie nawłoć, z której rodziny pszczele dźwigają nektar i wielkie, idealnie okrągłe złote ziarna pyłku, zlepiając je w większe pakunki na 3, tylnej parze odnóży. Pszczoły są moja fascynacją od dawna, jeszcze z czasów studiów. Klecanki poznałam jakieś dwa lata temu... Kolonizacja zaczyna się niewinnie. Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami, w zacisznym miejscu przycupuje wydłużony czarno-żółty owad z pomarańczowymi czułkami. Powoli buduje pierwsze komórki swojego domku. Domek jest papierowy,

Zielono nam...

Obraz
No niestety, moje dzieci mają ze mną przechlapane. Jako nie do końca spełniony projektant zieleni, sezon wegetacyjny spędzam grzebiąc w ziemi, zimę szperając po książkach, internecie i półkach z kalkami, a wycieczki biegając od drzewa do drzewa, od rośliny do rośliny. Jak się już sporo wie, to nie bardzo wiadomo co wymyślić dzieciom. Bo one już od dawna wiedzą, że na świecie mamy: - drzewa, - krzewy, - i rośliny zielne. A te ostatnie to rośliny jednoroczne, dwuletnie i byliny. Wiedzą również, że wiek XVII -XIX, to czas fascynacji naturalizmem, orientem i sprowadzania do Europy tzw. egzotów. O dobrze nam znanych magnoliach, platanach, rododendronach, astrach, łubinach, chryzantemach czy pelargoniach, nikt w Europie wcześniej nie słyszał. I na koniec wiedzą, że wielka miłość ich mamy i ich dziadka, miłorząb japoński to drzewo "iglaste". Dlatego do zajęć zaprosiliśmy inne dzieci. Na początek była wyprawa na łąkę i w krzaki, gdzie nazbieraliśmy liści i roślin zielnych.

Tango z Purchawką i Szalonym Kapelusznikiem

Obraz
Kolejnym królestwem, które omawiamy w ramach projektu są grzyby, szalone królestwo grzybów. Dlaczego szalone? Posłuchajcie... Moim dzieciom grzyby nieodmiennie kojarzyły się z roślinami. Taka systematyka zresztą do niedawna obowiązywała, więc nawet mi do głowy nie przyszło, żeby to prostować. I tu ponownie współczesna nauka spłatała nam figla, i to nauka z historią w tle. Starożytny grecki uczony Teofrast z Eresos (IV w. p.n.e.), zwany ojcem botaniki, miał z naszymi grzybami niemały problem. Posiadane przez nie cechy jednoznacznie wskazywały, że są to rośliny - rosły na ziemi, nie ruszały się. Teofrast zauważył jednak, że "rośliny" te nie posiadały korzeni, więc zagadką pozostawało dla niego jak się odżywiają. Mieszkańcy Rzymskiego Imperium nie byli aż tak ambitni, by zgłębiać grzybowe życie. Uznali iż grzyby powstają jako efekt uderzeń piorunów i przypisywali im magiczną moc, sprzyjającą płodności. Wkrótce potem wieki średnie wyklęły grzyby, które uważały za

Z protistem na talerzu

Obraz
- Protisty... - Pro.. co??? Chyba procariota?  Jądrowce. - Nie, to są protisty. - Ale przecież słowo protista nie istnieje! No właśnie... tak to już jest, gdy czas od ukończenia szkoły zaczyna się liczyć w dziesiątkach. Kiedyś życie było prostsze - dwa królestwa i koniec, czego potwierdzenie znajdziecie na poniższych zdjęciach. Zwróćcie uwagę, że bakterie również były wtedy roślinami, a o archeonach nikt jeszcze nie słyszał.   Teraz królestw mamy aż pięć: - bakterie, - protisty właśnie, - grzyby, - rosliny - i zwierzęta. Czy to coś zmienia z punktu widzenia samych protistów? Chyba nie bardzo. Za to ode mnie wymagało tygodnia powtarzania, zanim ta nazwa wskoczyła na dobre do mojej głowy. Rodzinne zmagania z protistami zaczęliśmy od zbadania budowy komórki jądrowca. Pomogła nam w tym książeczka wydana przez CEA, francuski komitet do spraw energii atomowej. Broszura jest częścią większej serii popularnonaukowej, wydanej w języku angielskim lub francuskim, którą można b