Domek na kurzej stopce; kawalerka w wielkim wieżowcu
Mieszkamy pod Dębem. W dosłownym znaczeniu i w przenośni, bo nasza gmina nazywa się Dębe Wielkie. Piszę ten post i przez okno zerkam na wielki dąb szypułkowy, który rozpanoszył się przed wejściem do domu. Moją uwagę przykuwają śmigające wśród gałęzi punkciki. Biorę okulary i przyglądam się dokładniej - po sylwetce i sposobie lotu mogę rozpoznać latające owady. To klecanki rdzaworożne, nasze niedawne lokatorki, które przyleciały tutaj po spadź. Pszczół nie ma - jest późny sierpień i kwitnie nawłoć, z której rodziny pszczele dźwigają nektar i wielkie, idealnie okrągłe złote ziarna pyłku, zlepiając je w większe pakunki na 3, tylnej parze odnóży. Pszczoły są moja fascynacją od dawna, jeszcze z czasów studiów. Klecanki poznałam jakieś dwa lata temu... Kolonizacja zaczyna się niewinnie. Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami, w zacisznym miejscu przycupuje wydłużony czarno-żółty owad z pomarańczowymi czułkami. Powoli buduje pierwsze komórki swojego domku. Domek jest papierowy,