Jestem bakterią...

Szczerze mówiąc, pierwsze próby poruszenia tematu bakterii w moim domu nie wróżyły nic dobrego. Na pierwszy ogień poszły kredki i opis budowy bakterii z encyklopedii. Tak powstały autorskie portrety tego dziwnego stwora, bez jądra w środku, ale za to z wypustkami i otoczką na zewnątrz. Następnie dzieci dostały plastelinę i kartoniki z nazwami bakteryjnych kształtów. Nadal pracowaliśmy tylko na opisie z encyklopedii, ale w większości wypadków intuicja podpowiedziała im właściwe kształty. Tylko wrzecionowiec nie mógł obyć się bez oczu i wywalonego języka, jak na prawdziwą bakterię przystało. Ostatecznie nasza kolekcja, po porównaniu kształtów z wiedzą naukową i ilustracjami z książek, prezentuje się tak: Zachęcona zaangażowaniem ciągnęłam temat dalej i to był mój błąd. Mikrobiom człowieka, pytania o to gdzie w ciele mamy bakterie, a gdzie ich nie mamy, waga flory jelitowej oraz przyjazne nam szczepy bakterii, zaowocowały wygłupami oraz wynalezienie...